Dziennik Łódzki (Łukasz Kaczyński, 20.10.2016)
Dotyk, którego każdy potrzebuje
Kamil Witaszak w spektaklu „JakiTaki” o winie i przebaczaniu, które możliwe jest tylko, gdy jest się pogodzonym z sobą samym ©materiały teatru
Wiele obiecujący początek sezonu w Teatrze Lalek „Arlekin” im. Henryka Ryla w Łodzi.
Jeśli uznać pierwszą premierę sezonu w łódzkim „Arlekinie” za zapowiedź artystycznych ambicji tej sceny, „JakiTaki” rokuje znakomicie. W repertuarze zawitał w szczególnych okolicznościach – tydzień po 2. Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Animacji „AnimArt”, manifestacji bogactwa sztuki lalkarskiej. I tak jak miniony sezon (bardzo udany i bogaty w premiery) zaczął rozsadzający gatunkowe ograniczenia „W pogoni za…”, tak i teraz „Arlekin” deklaruje otwartość głowy: łączy animację, grę w żywym planie, teatr przedmiotu, lalek, plastyki.
To autorski spektakl Jarosława Figury, aktora i dyrektora technicznego Sceny Plastycznej KUL. To podkreślenie jest ważne, choć i bez niego język teatralny podpowiada adres. Figura zagrał też Ojca (a dokładniej – powracający obraz Ojca), który ciąży na życiowych wyborach swego syna (Kamil Witaszak), na jego próbach wejścia w poważne relacje z kobietami. „JakiTaki” koncentruje się na pogłębieniu tych wątków, inspirowanych życiem aktora, także wokół relacji z matką, która na sposób kompensacyjny skupia się na swym salonie fryzjerskim, a w relacji z synem – na wystroju jego mieszkania. Dlatego Syn czuje się pozbawiony obrazu swojej osoby, jest jak „jaki taki”, jak nikt szczególny, skąd tylko krok do „nikt”. Ale w sali kameralnej „Arlekina” nie czujemy się jak na kozetce u psychologa. To zasługa materii spektaklu, który mówi scenami-obrazami, symbolami i przenośniami, w którym słowo jest ważne, bo dopełnia znaczeń, a nie dlatego, że jasno je wykłada. Oryginalnie oddana jest figura Ojca, statusem podobna do postaci z prozy Brunona Schulza: nieco usztywniony, hipnotyczny sposób poruszania się, nieobecny wzrok, mrukliwość, tajona gwałtowność i wymierzone w przedmioty skłonności destrukcyjne. Ojciec zawieszony jest między cielesnością a niedostępnością. To trudna do odgonienia mara o cechach rzucających cień na dzieciństwo chłopaka.
Oczywiście ciężar gry i odpowiedzialności za przedstawienie spoczywają na Witaszaku, który musi podołać różnym środkom wyrazu. Znakomicie animuje niedużą lalkę (wewnętrzny głos granej postaci?, jego spełnione artystyczne „ja”?): wkłada ją na dwa palce dłoni, które stają się jej nogami, drugą dłonią operując cienkimi czempuritami. Lalka jest mała, ale trzymana przez aktora zdaje się mieć własny ciężar. Jej czteropalczaste dłonie wiernie kopiują wymowne gesty, do jakich jest zdolny tylko człowiek (w scenie na stoliku jej obraz jest projektowany na ścianę, ale i bez kamery gesty są widoczne). Witaszak ogrywa też przedmioty: linę-pępowinę, (sięgając po elementy tańca) kobiece korpusy partnerek, zwisające sznury, które stają się demonem i aniołem (ruch sceniczny – Ilona Gumowska). Wchodzi (z pasją) w interakcję z widownią, „egzaminując” ją z grzechów.
W przestrzeni sceny głównym elementem jest „oddychający” prostokąt ni to z tkaniny, ni papieru (w spektaklu Figury przedmioty tracą materialny charakter). Do efektów plastycznych reżyser zaprzągł chyba całą technikę sceny, zwłaszcza oświetlenie, dbając o partyturę środków wyrazu, które przechodzą w kolejne, i o stronę foniczną spektaklu. „JakiTaki” od problemu relacji rodzinnych, przez psychomachię (walkę duchów dobrych i złych o człowieka), przechodzi ku cichej, lecz znaczącej apoteozie sztuki. Która może leczyć i dawać ukojenie. Przez dotyk. Czego nic lepiej – i z większym wzruszeniem – nie odda niż duet aktora i lalki.
Łukasz Kaczyński
Dziennik Łódzki, 20 października 2016
Puppet Theatre Arlekin in Łódź: at the beginning of the artistic season a show „JakiTaki”
Łukasz Kaczyński, 20 października 2016, Dziennik Łódzki
A touch that everybody needs
fot. Żaneta Górska
Kamil Witaszak in the performance „JakiTaki” about guilt and forgiveness, which comes only when one is at peace with himself ©theatre’s promo materials
A really promising season’s beginning at Henryk Ryl’s Puppet Theatre Arlekin in Łódź.
If we would recognise this season’s first premier in Łódź’s “Arlekin” as an announcement of the stage’s artistic ambitions, “Jaki Taki “ is an excellent promise. It appeared in the repertoire under very specific circumstances – week after the 2. International Festival of Art of Animation “AnimArt” – a manifestation of puppetry art’s richness. And as the past season (really good and rich in premiers) was started by, blowing apart the genre limitations, show “In the chase after…”, so is now “Arlekin” declaring an open head: joining animation, acting, object and puppet theatre, and fine arts.
It’s an original show by Jarosław Figura, an actor and technical director of KUL’s “Artistic Stage”(Scena Plastyczna). This underline is important, although even without it the stage language points the proper address. Figura also performed Father’s part (and more specifically reappearing Father’s image), who weights heavily on life’s choices of his son (Kamil Witaszak), on his attempts to build serious relations with women. „JakiTaki” focuses on deepening those plots, inspired by actual events from actor’s life, and also on relations with Mother, who, in compensatory way, focuses on her hair salon, and in relations with her son – on decorating his flat. That’s why Son feels stripped of his own image, he’s like “so-so”, like nobody particular, and from there is just a step towards “no one”. But at Arlekin’s” Small Stage we don’t feel like on the therapist’s couch. That’s thanks to the show’s matter, which speaks with scenes-pictures, symbols and metaphors, in which the word is important, for it complements meanings, and not because it states them clearly. Father’s character is quite unique, similar with his status to characters from Brunon Schultz’s stories: slightly rigid, hypnotic movement style, absent gaze, gruffness, hidden violence and destructive tendencies toward objects. Father’s suspended between physicality and inaccessibility. He’s a hard to chase away spectre, with qualities casting shadow over boy’s childhood.
Of course the whole burden of performing and responsibility for the performance lies on Witaszak, who needs to cope with various means of expression. He animates rather small puppet superbly (inner voice of the performed character?, his fulfilled artistic “I”?): puts it onto two fingers, that become its legs, operating thin rods with the other hand. The puppet is small, but, held by the actor, it seems to have its own weight. Her four fingered hands accurately copy significant gestures, which only a man is capable of making (in the scene on the table its image is projected on the wall, but even without the camera all gestures are visible). Witaszak also plays with objects: a rope – navel string (using dance), woman torsos of his partners, dangling ropes, which become demon and angel (stage movement – Ilona Gumowska). He interacts (with passion) with the audience, “examining” it in their sins.
The main piece in the stage space is a “breathing” rectangle, made from fabric, or maybe paper (in Figura’s show objects loose their material nature). It seems that, to achieve artistic effect, all technical means of the stage were set to work by the director, who carefully scored the artistic means, that blend with each other, as well as the sound side of the show. “JakiTaki” moves from the problematic family relations, through the psychomachy (a battle of good and evil spirits over a man), to quiet, but meaningful art’s apotheosis. That can heal and bring consolation. Through touch. And nothing will convey it better, and with bigger emotion, than the actor-puppet duo.
Łukasz Kaczyński
Dziennik Łódzki, 20 October 2016
Jolanta Szczepańska (Psychoterapeuta)
Chcę się podzielić z przyszłymi widzami – chyba bardziej uczestnikami – moimi doznaniami jakie towarzyszyły mi w trakcie i po zakończeniu spektaklu „Jaki Taki” w Teatrze Lalek „Arlekin” w Łodzi.
Uczestnikami dlatego, że nie da się oglądać tego spektaklu nie uczestnicząc i nie identyfikując się z tym co dzieje się na scenie. Jeszcze nigdy w swojej pracy terapeutycznej ani na scenie, ani na ekranie nie spotkałam tak autentycznie pokazanego człowieka, za którym tak długo w dorosłym życiu ciągnie się dzieciństwo. Duża refleksja dla rodzica – jaki wpływ w przyszłości będzie miała jego rola w kształtowaniu osobowości dziecka. Jakie obrazy pozostawią – kim być w relacjach z dzieckiem?
Dla rodzica, żeby przemyślał sobie swoją rolę, żeby nie czuć się winnym, dla dziecka – jak nauczyć się przebaczać sobie, aby nie czuć się nikim.
Żeby nie te tak głęboko wyrysowane role Pana Jarosława Figury i Pana Kamila Witaszaka, spektakl nie dałby pewnie takich przeżyć. Miałam to szczęście, że byłam tam z osobami z problemem uzależnienia, więc razem z aktorami mogliśmy wziąć udział we wspólnej analizie, za co bardzo dziękuję.
Zadbajmy o to aby ten spektakl był na tej scenie jak najdłużej.
Jolanta Szczepańska (Psychoterapeuta)
fot. Kamil Witaszak
Stowarzyszenie Abstynenckie „Azyl” (Bogumiła Juda)
Również ja dodam kilka własnych wspomnień które pozostały po obejrzeniu spektaklu „Jaki Taki”.
Jestem osobą współuzależnioną, jestem żoną alkoholika i niesamowicie przeżyłam ten spektakl. Patrzyłam oczywiście na obraz żony alkoholika z własnej perspektywy, to była mała rola ale niesamowicie ważna. Ogromne wrażenie zrobił na mnie obraz dziecka, jego sposób pojmowania i przeżywania zdarzeń, które go otaczały a także jakie piętno w nim pozostawiły.
Spektakl pomógł mi zrozumieć moje dzieci, ich ból, troski, problemy. Dziś o wiele bardziej rozumiem ich ówczesne żale, pretensje i powody dla których zachowywały się właśnie tak a nie inaczej.
Wyraźniej dostrzegłam również moje błędy, które popełniałam żyjąc z pijanym alkoholikiem, ale zarazem spostrzegłam jak wiele więcej złego mogłam uczynić we własnym życiu jak również w psychice moich dzieci ale całe szczęście ich nie uczyniłam.
Wyszłam ze spektaklu z uczuciem ulgi, że zdążyłam w porę uratować tyle ile tylko mogłam, dzieci nie odwróciły się ode mnie, bardzo je kocham i dają mi odczuć że i one mnie kochają. Są ze mną i to jest najważniejsze. Jakie będą kiedyś, nie wiem, ale wierzę że będą dobrymi ludźmi i nie będą krzywdzić ani siebie ani innych.
Jestem przekonana że każdy powinien zobaczyć spektakl „Jaki Taki”. Myślę że, każdy kto ma związek z problemem uzależnienia w rodzinie bliższej lub dalszej oglądając spektakl znajdzie coś dla siebie, coś co pomoże mu zrozumieć siebie albo kogoś bliskiego.
Serdecznie polecam
/ Mariola Ciesielska / Jestem certyfikowanym terapeutą uzależnień z 30-letnim stażem pracy – z osobami uzależnionymi, rodzinami, DDD i DDA. Jestem również uzależniona od alkoholu – nie piję 31 lat, ale myślę, że też tyle trzeźwieję.
Miałam zaszczyt być na spektaklu „Jaki Taki”, który był wystawiony w maju br. w łódzkim „Arlekinie”. Przedstawienie głęboko mnie poruszyło. Pokazało wiele wypaczeń, jakie mają miejsce w rodzinie alkoholowej. Postępowanie alkoholika, który w pierwszej kolejności „zabija” sferę uczuciową i głód emocjonalny, który pojawia się w dzieciach z rodzin alkoholowych. Ten głód, ciągłe pragnienie miłości, czułości, tkwi w dzieciach z rodzin alkoholowych często przez całe życie, co było świetnie pokazane przez aktorów Kamila Witaszaka i Jarosława Figurę. Dużą rolę odgrywała lalka, która była głosem sumienia. Spektakl był „ubrany” w muzykę, która uwypuklała to, co się dzieje na scenie, przez co odbiór emocjonalny był bardzo spotęgowany. Bardzo ważnym elementem spektaklu była rozmowa z aktorami po jego zakończeniu.
fot. Archiwum teatru
Żałowałam, że nie było tej rozmowy przed spektaklem, przez co wiele osób oglądających to niecodzienne przedstawienie mogłoby bardziej zidentyfikować siebie samych, co być może miałoby jeszcze większy wymiar również terapeutyczny.
Polecam spektakl „Jaki Taki” wszystkim osobom uzależnionym i rodzinom, jako element terapii. Dziękuję gorąco za przedstawienie.
Mariola Ciesielska (terapeuta uzależnień)
fot. Sosna Sosnowska
Pierwszej refleksji na temat wystawianej na deskach łódzkiego teatru „Arlekin” sztuki pt. „Jaki Taki” w reż. Jarosława Figury, dostarczyć może już sam tytuł dzieła. Jego znaczenie daje się bowiem odczytać na różne sposoby. Jedno z przypuszczeń zakładać może krótki, ale niezwykle konkretny dialog. ”Jaki?”- pytamy, a ktoś, wskazując nam właściwy przykład, podsumowuje: „Taki”. Jaki? Taki. Po prostu, taki, jak państwo widzą. Ale przecież sformułowanie „jaki taki” ma też swój własny sens. Jaki jest? Ano, jaki taki. Da się przeżyć, chociaż rewelacji nie ma. Gdyby była, powiedziano by po prostu, że jest dobry.
Zagadka dotycząca przekazu tytułu towarzyszy widzowi przez całe przedstawienie. Na jej kanwie ukazuje się przejmująca opowieść Kamila (w roli Kamila – Kamil Witaszak), któremu wkroczenie w dorosłość przynosi szereg katastrof. Katastrofy te mają imiona, zainteresowania, charakter i kobiece kształty. Mają też przyczyny, które początkowo w mniemaniu bohatera zdają się leżeć gdzieś poza nim.
fot. Żaneta Górska
Ale wkrótce na scenie pojawia się sumienie – budząca niepokój postać, obrazowana przez niezwykle realistyczną, ruchomą lalkę, ożywającą w dłoni Witaszaka. Dialog młodzieńca z sumieniem przechodzi w dramatyczne projekcje scen z przeszłości. Tu odsłaniają się prawdziwe przyczyny klęski. Nałogowo pijący, agresywny ojciec (w roli ojca – Jarosław Figura) zamiast godnego naśladowania wzorca przynosi wstyd i żal, zaś matka, zaprzątnięta własnym życiem i skoncentrowana na sprawach zewnętrznych, takich jak wygląd i porządek, nie daje synowi oparcia, a raczej ciągi przyziemnych poleceń. Stąd, rozpoczynający samodzielne życie Kamil, obciążony pretensjami do rodziców, nieporadnie próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie, będąc „jakim takim”, żyjąc „po prostu”.
Dobre intencje jednak nie wystarczają i przy swoich pierwszych kontaktach z kobietami młodzieniec popada w pętlę grzechu. W jego świadomości rozpoczyna się wyczerpująca walka dobra ze złem, której sceniczna interpretacja stanowi niesamowite widowisko. Co więcej, wśród gęsto padających oskarżeń, każdy z widzów może znaleźć „coś dla siebie”. Historia Kamila nie gorszy więc, ale przypomina o słabej i zepsutej naturze człowieka. Szczęśliwie, bohater ostatecznie wygrywa walkę o samego siebie – przestaje być „jakim takim”, a staje się „Takim” – świadomym swojej tożsamości i popełnionych błędów, ale gotowym do rozpoczęcia nowego, lepszego życia.
„Jaki Taki” to spektakl łączący bogactwo treści z niezwykłością formy. Pozornie skromna scenografia staje się tłem dla wyrazistej gry aktorskiej. Ta zaś, wraz z imponującymi efektami świetlno-dźwiękowymi, tworzy prawdziwe dzieło sztuki, wobec którego trudno pozostać obojętnym.
Michał Maciąg
fot. Żaneta Górska
Kamil Witaszak w premierowym spektaklu
O aktorskiej pasji tego młodego wodzisławianina wspominano nieraz. Kamil Witaszak, wychowanek dwóch znanych w naszym środowisku grup artystycznych: formacji tanecznej “Spin” oraz Teatru Wodzisławskiej Ulicy, po trudnych egzaminach wstępnych dostał się do wrocławskiej PWST. Po zdobyciu dyplomu aktora zawodowego, początkowo wędrował po teatrach, angażując się w nich dorywczo, by w końcu zatrzymać się na dłużej w Łodzi – w Teatrze Lalek “Arlekin” im. Henryka Ryla.
Ostatnio Kamil Witaszak premierą spektaklu pt. „JakiTaki”, zrealizowanego przy współpracy literacko-reżysersko-aktorskiej Jarosława Figury, aktora i dyrektora technicznego Sceny Plastycznej KUL z Lublina, inaugurował kolejny sezon artystyczny w “Arlekinie”, co łódzka prasa skomentowała, jako zapowiedź urodzajnego roku w tym teatrze. Premiera odbyła się w sali wypełnionej po brzegi.
O czym traktuje spektakl? Porusza temat dotyczący trudnych relacji pomiędzy synem (Kamil Witaszak), a ojcem (Jarosław Figura) i matką (głos Katarzyny Stanisz). Poza muzyką i plastyką niepowtarzalny klimat przedstawienia tworzyła lalka autorstwa Vladimira Zakharowa, będąca uosobieniem wnętrza syna oraz aktorstwo – chwilami przepojone brutalnością Jarosława Figury, to znów poetycką nieśmiałością Kamila Witaszaka.
„Jaki Taki” – autorski spektakl Jarosława Figury z Kamilem Witaszakiem w roli głównej to spójny, dojrzały pod względem artystycznym utwór sceniczny, w którym plastyka, ruch sceniczny, muzyka i słowo funkcjonują na równych prawach.
(Wodzisławska Gazeta, napisane przez: Lena 23-11-2016)
III MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL SZTUKI ANIMACJI ANIMART 2017
AnimArt wystartował! Pierwsze spektakle już za nami.
Rozpoczął się III Międzynarodowy Festiwal Sztuki Animacji AnimArt w Łodzi. Impreza dla fanów teatru i filmu ruszyła w piątek 29 września. Uroczysta inauguracja odbyła się w Teatrze Lalek Arlekin.
Pierwszym festiwalowym spektaklem konkursowym był „Jaki Taki” Teatru Puppetterra współpracującego z Teatrem Lalek Arlekin.
Przedstawienie dla widzów dorosłych w reżyserii Jarosława Figury to zlepek myśli i rozważań tytułowego bohatera. Analizuje on swoje relacje z ojcem i matką, zastanawia się, jaki miały one wpływ na jego życie. Jednak liczy się nie tylko oddziaływanie innych ludzi, ale też decyzje i zachowanie samego bohatera, szukającego sensu życia.
W spektaklu została wykorzystana lalka zakładana na dłoń (choć nie była to pacynka!), palce aktora były nóżkami małego bohatera, jego rączki poruszane były przy pomocy drutów (jak w przypadku lalek jawajek). Była ona uosobieniem sumienia bohatera. Pojawiła się też lalka, a raczej sama głowa, przedstawiająca matkę bohatera. Oprócz lalek aktorzy animowali także sznury i klocki. Najciekawszym pomysłem było wykorzystanie odlewów manekinów krawieckich uosabiających kolejne kobiety w życiu bohatera.
2017-09-30, TULODZ.COM
Autor: Joanna Królikowska